Dzisiejszy dzień był z goła dziwny. Stałam dzisiaj pod tablicą, pytana na środku klasy, ponieważ nie pisałam kartkówki. Tak się denerwowałam, że zapomniałam większości tego, czego się uczyłam, lecz udało mi się wybronić i dostałam 4 :D
Tak poza tym, to zastanawiam się nad swoim życiem. Nie rozumiem już sama siebie. Z jednej strony jest K. - wymarzony chłopak, a z drugiej jest C. - mężczyzna, którego nie mogę mieć. Dużo starszy, doświadczony i wgl. Mój najstarszy brat jest od niego młodszy! Pewnie jednak C. i tak nie interesuje się małolatami, więc po prostu go sobie daruję - mam przecież kogoś na wyciągnięcie ręki, a myślę o DOROSŁYM facecie. Gdzie tu logika?
C. to taki bad boy, a do takich zawsze miałam słabość.
W K. uwielbiam tę niewinność.
Może się to Wam wydać dość kontrowersyjne, ale taka już jestem. Nie chcę okrajać tej "opowieści" w cenzurę, bo to mijałoby się z celem, więc szczerze się przyznaję - coś w C mnie pociąga, lecz nie też czysto fizycznie. Bardziej odzwierciedla faceta, z którym mogłabym być, któremu mogłabym zaufać.
Może to ze mną jest coś nie tak?
A może jestem za stara do tego ciała?
Cholera go wie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz