Nie wiem kiedy to się stało, ale nagle coś cię sypło. Coś ważnego.
Jak sprawić, by przyjaciółka, siostra wręcz, zorientowała się, że się stacza? Było ładnie, fajnie, wszystko cacy picuś glancuś i nagle K. zachciało się buntu.
Rozumiem, że chce poszaleć, skoro nie przechodziła takiego okresu w życiu. Nie zmienia to faktu, że jeśli zaprzepaści szkołę, cała jej praca później pójdzie na marne, tyle kasy, skoro mieszkamy w internacie, tyle czasu i cierpliwości pójdzie się jebać. Tylko dlatego, że K. chce 'poszerzać horyzonty'. Obiecała, że nie będzie tego więcej robić, że to był tylko raz, ale....
Nie uwierzyłam jej.
I miałam rację.
Na imprezie spróbowała znowu i pewnie jakbym jej nie spytała, to pominęła by tą kwestię...
Dziękuję Ci K, że byłaś ze mną przez te 2 lata. Teraz będę musiała radzić sobie sama, ale spokojnie. Poradzę sobie. Tylko nie przychodź do mnie, kiedy braknie ci kasy na prochy.
Kocham,
E.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz