poniedziałek, 20 listopada 2017

Żegnaj.

Nie wiem kiedy to się stało, ale nagle coś cię sypło. Coś ważnego.

Jak sprawić, by przyjaciółka, siostra wręcz, zorientowała się, że się stacza? Było ładnie, fajnie, wszystko cacy picuś glancuś i nagle K. zachciało się buntu.

Rozumiem, że chce poszaleć, skoro nie przechodziła takiego okresu w życiu. Nie zmienia to faktu, że jeśli zaprzepaści szkołę, cała jej praca później pójdzie na marne, tyle kasy, skoro mieszkamy w internacie, tyle czasu i cierpliwości pójdzie się jebać. Tylko dlatego, że K. chce 'poszerzać horyzonty'. Obiecała, że nie będzie tego więcej robić, że to był tylko raz, ale....

Nie uwierzyłam jej.

I miałam rację.

Na imprezie spróbowała znowu i pewnie jakbym jej nie spytała, to pominęła by tą kwestię...

Dziękuję Ci K, że byłaś ze mną przez te 2 lata. Teraz będę musiała radzić sobie sama, ale spokojnie. Poradzę sobie. Tylko nie przychodź do mnie, kiedy braknie ci kasy na prochy.

Kocham,
E.

sobota, 26 sierpnia 2017

Tylko jedno

Patrzę na ten cholerny świat już osiemnasty rok życia. Patrzę i nie wierzę ile głupstw w tym czasie człowiek popełnia. Najgorsze chyba jest to, że niby uczymy się na nich, błędach. Te istoty jednak są przebiegłe. Mówisz sobie: "jak nie spróbuję, nie będę wiedzieć, czy miałem/am rację.

Gówno prawda.

Powiedzenie o rzecze jest jak najbardziej trafne.

Słyszałam też że nie nauczymy się dopóki sam błąd popełnimy kilka razy. To też jest prawda.

Nienawidzę tego. Tego, że cierpię. Tego że nie mam sił być silną. No bo po co? Przecież i tak wszyscy umrzemy. Więc po co się strać?

By nasze życie miało jakiś sens.

Ale skoro i tak będziemy gryźć ziemię?

Za każdym razem, kiedy pomyślę, że jest jest ok. Ustabilizowało się, burza odeszła i nagle... Bum! Pioruny wracają i dalej uprzykrzają wszystkim życie. Czy jestem po prostu zbyt słaba? Czy nigdy nie powinnam była się urodzić?

Ni cholery nie wiem.

Mam dość duszenia w sobie wszystkiego. Niby piszę wiersze, ale to gówno daje. Nie wiem nawet czy są dobre, czy nie. Nie ufam już sobie, swoim przeczuciom.

Wiem, że życie jest tylko jedno.

sobota, 19 sierpnia 2017

Walczcie.

Patrząc na świat z innej perspektywy możemy się wiele nauczyć. Jak na przykład tego, że każdy  z nas jest inny. Mamy inne problemy, inne lęki, pragnienia. Kochamy inaczej, marzymy inaczej. Nawet cholerne nawyki żywieniowe każdy z nas ma inne.

To jest właśnie sedno.

Nieraz ciężko nam jest założyć przysłowiowe "buty" i spojrzeć na świat oczami drugiej osoby. Łatwiej jest nam oceniać po wyglądzie, zachowaniu. Nie myślimy o tym, że każda, najmniejsza rzecz, którą mówimy, robimy jest czymś spowodowana. Tych powodów jest mnóstwo, lecz nie wszystkim się chce o tym myśleć.

Cały czas się zastanawiam nad powodami dla których zawsze byłam odtrącana. Żyłam ze świadomością, że jestem inna, i wierzcie lub nie, brutalnie mi to pokazywano. Jak na przykład wtedy, kiedy ktoś mnie dotknął, mówił "fuuuuj, zaraza". Byłam czarną owcą, która powinna być uwiązana, nie miała prawa życia, zwłaszcza wśród innych. Kopana, bita, nacierana śniegiem i Bóg wie co jeszcze.

Nie piszę jednak tych słów, by się nad sobą użalać. Co to to NIE.

Chcę tylko Wam pokazać, że przez wszystko można przejść. Przez brak akceptacji, ojca alkoholika, myśli samobójcze. Wszystko. I nie powiem, że jest łatwo, bo to byłoby cholerne kłamstwo. Wiele razy chciałam się poddać, nawet tu Wam o tym pisałam. Bo też i wiele razy było ciężko. W huj ciężko.

Czułam jakbym nie miała prawa tu być. Wtedy nawet nie zdawałam sobie sprawy z powodów ich nienawiści. Przecież ja chciałam tylko żyć. I cholera, mogłabym żyć nawet gdzieś z dala ich wzroku.

Biedna, pokrzywdzona, zraniona dziewczynka.

Pff. Pierdzielenie.

To, co się wtedy wydarzyło, co tak bardzo sprawiało, że chciałam umrzeć dzisiaj daje mi siłę na to, by dalej walczyć. Bo patrzę wstecz i widzę te cholernie męczące bitwy, które stoczyłam i walkę, którą toczę nadal. I wiecie co?

Jestem dumna, bo teraz jestem silniejsza. Dalej mam załamki, dalej chcę się poddać. Jednak teraz wiem, że nie warto. W końcu znalazłam ludzi, którzy się o mnie troszczą i ja o nich. Mam dla kogo żyć

Wy też.

Jak cholera, nikt nie zasługuje na to bardziej niż Wy, dziewczyny i chłopaki, którzy to czytacie. Bo skoro tu jesteście, to znaczy że Wy też jesteście złamani. Też chcecie się poddać.

Ale nie możecie.

WALCZCIE

Bo gdy nadejdzie koniec, będziecie wiedzieli, że się opłacało. Że jesteście silni.

Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy.

Nikki34Snow

sobota, 28 stycznia 2017

Cięcia

Kiedy zrobisz choć jeden zdesperowany krok, niełatwo jest później wrócić do stanu początkowego. Poniesieni emocjami robimy różne, nieraz głupie rzeczy. Nie żałuję, że upuściłam sobie krwi. Ani trochę. Nie mogę tylko znieść oczu, które patrzą na mnie ze współczuciem, tylko dlatego że zapomniałam zasłonić blizn.

Są jak żywe, nadal, po takim czasie. Zupełnie jakbym siebie naznaczyła. Czy to źle, że chcę zrobić to raz jeszcze i jeszcze?

Ah, wiem, że jestem głupia. Nie zaprzeczę oczywistemu faktowi.

Ale po prostu chcę czuć ból, widzieć cięcia.

Może życie za szybko zdążyło mnie złamać?

Jak zapełnić tę cholerną pustkę tak, by nie zwariować?

Nie chcę tak żyć. To w ogóle jest życie? Kiedy czuję jakbym umarła?

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Uciec?

Czuję, że nie powinnam być na tym świecie. Czuję, jakby nie było tu dla mnie miejsca. Jestem do niczego. Nie nadaję się do żadnego zawodu, nie nadaję się do życia. Po prostu nieudacznica.

Za niedługo moje 18. urodziny, a ja co robię? Tnę się, żeby zobaczyć krew, żeby poczuć jej metaliczny zaach, żeby po prostu płynęła Muszę czuć ból, bo jedynie w ten sposób mogę się dostatecznie ukarać.

Każdy chłopak, z którym miałam dobre relacje po prostu rezygnował. KAŻDY. Teraz doszło do tego, że interesuję się o wiele starszym mężczyzną, tylko dlatego, że jestem zdesperowana. Co to ma być??

Myślę o tym, żeby zrobić mocne cięcie i zasnąć. Czuję jakbym już dawno miała być w tamtym, lepszym świecie.

Tylko, że wiem do cholery, że to nic nie da. Muszę przeżyć, tylko wtedy coś osiągnę.

Tylko do cholery jak ja mam tego dokonać? Kiedy brakuje mi już sił?

Co robić?

Nie wiem, czy go kocham, czy to tylko zauroczenie. Wiem, że K. nic do mnie nie czuje, ale i tak torturuję się patrzeniem na niego. Tak bardzo chciałabym, żeby w końcu mnie do siebie dopuścił, lecz on tego nie robi. Tak bardzo trzyma mnie na dystans, że już mam dość.

W dodatku moja przyjaciółka ma cięższe dni, jej rodzice się kłucą; chłopak, okazał się dupkiem, inny jest we friendzonie, a kolejny jeszcze dzisiaj ją pocałował. Nie wie co ma robić, a ja tym bardziej. Zagubiła się. Poszła w maryśkę, fajki i inne towarzystwo. 
© Kordelia | WS | X | X | X | X | X.