Patrzę na ten cholerny świat już osiemnasty rok życia. Patrzę i nie wierzę ile głupstw w tym czasie człowiek popełnia. Najgorsze chyba jest to, że niby uczymy się na nich, błędach. Te istoty jednak są przebiegłe. Mówisz sobie: "jak nie spróbuję, nie będę wiedzieć, czy miałem/am rację.
Gówno prawda.
Powiedzenie o rzecze jest jak najbardziej trafne.
Słyszałam też że nie nauczymy się dopóki sam błąd popełnimy kilka razy. To też jest prawda.
Nienawidzę tego. Tego, że cierpię. Tego że nie mam sił być silną. No bo po co? Przecież i tak wszyscy umrzemy. Więc po co się strać?
By nasze życie miało jakiś sens.
Ale skoro i tak będziemy gryźć ziemię?
Za każdym razem, kiedy pomyślę, że jest jest ok. Ustabilizowało się, burza odeszła i nagle... Bum! Pioruny wracają i dalej uprzykrzają wszystkim życie. Czy jestem po prostu zbyt słaba? Czy nigdy nie powinnam była się urodzić?
Ni cholery nie wiem.
Mam dość duszenia w sobie wszystkiego. Niby piszę wiersze, ale to gówno daje. Nie wiem nawet czy są dobre, czy nie. Nie ufam już sobie, swoim przeczuciom.
Wiem, że życie jest tylko jedno.
sobota, 26 sierpnia 2017
sobota, 19 sierpnia 2017
Walczcie.
Patrząc na świat z innej perspektywy możemy się wiele nauczyć. Jak na przykład tego, że każdy z nas jest inny. Mamy inne problemy, inne lęki, pragnienia. Kochamy inaczej, marzymy inaczej. Nawet cholerne nawyki żywieniowe każdy z nas ma inne.
To jest właśnie sedno.
Nieraz ciężko nam jest założyć przysłowiowe "buty" i spojrzeć na świat oczami drugiej osoby. Łatwiej jest nam oceniać po wyglądzie, zachowaniu. Nie myślimy o tym, że każda, najmniejsza rzecz, którą mówimy, robimy jest czymś spowodowana. Tych powodów jest mnóstwo, lecz nie wszystkim się chce o tym myśleć.
Cały czas się zastanawiam nad powodami dla których zawsze byłam odtrącana. Żyłam ze świadomością, że jestem inna, i wierzcie lub nie, brutalnie mi to pokazywano. Jak na przykład wtedy, kiedy ktoś mnie dotknął, mówił "fuuuuj, zaraza". Byłam czarną owcą, która powinna być uwiązana, nie miała prawa życia, zwłaszcza wśród innych. Kopana, bita, nacierana śniegiem i Bóg wie co jeszcze.
Nie piszę jednak tych słów, by się nad sobą użalać. Co to to NIE.
Chcę tylko Wam pokazać, że przez wszystko można przejść. Przez brak akceptacji, ojca alkoholika, myśli samobójcze. Wszystko. I nie powiem, że jest łatwo, bo to byłoby cholerne kłamstwo. Wiele razy chciałam się poddać, nawet tu Wam o tym pisałam. Bo też i wiele razy było ciężko. W huj ciężko.
Czułam jakbym nie miała prawa tu być. Wtedy nawet nie zdawałam sobie sprawy z powodów ich nienawiści. Przecież ja chciałam tylko żyć. I cholera, mogłabym żyć nawet gdzieś z dala ich wzroku.
Biedna, pokrzywdzona, zraniona dziewczynka.
Pff. Pierdzielenie.
To, co się wtedy wydarzyło, co tak bardzo sprawiało, że chciałam umrzeć dzisiaj daje mi siłę na to, by dalej walczyć. Bo patrzę wstecz i widzę te cholernie męczące bitwy, które stoczyłam i walkę, którą toczę nadal. I wiecie co?
Jestem dumna, bo teraz jestem silniejsza. Dalej mam załamki, dalej chcę się poddać. Jednak teraz wiem, że nie warto. W końcu znalazłam ludzi, którzy się o mnie troszczą i ja o nich. Mam dla kogo żyć
Wy też.
Jak cholera, nikt nie zasługuje na to bardziej niż Wy, dziewczyny i chłopaki, którzy to czytacie. Bo skoro tu jesteście, to znaczy że Wy też jesteście złamani. Też chcecie się poddać.
Ale nie możecie.
WALCZCIE
Bo gdy nadejdzie koniec, będziecie wiedzieli, że się opłacało. Że jesteście silni.
Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy.
Nikki34Snow
To jest właśnie sedno.
Nieraz ciężko nam jest założyć przysłowiowe "buty" i spojrzeć na świat oczami drugiej osoby. Łatwiej jest nam oceniać po wyglądzie, zachowaniu. Nie myślimy o tym, że każda, najmniejsza rzecz, którą mówimy, robimy jest czymś spowodowana. Tych powodów jest mnóstwo, lecz nie wszystkim się chce o tym myśleć.
Cały czas się zastanawiam nad powodami dla których zawsze byłam odtrącana. Żyłam ze świadomością, że jestem inna, i wierzcie lub nie, brutalnie mi to pokazywano. Jak na przykład wtedy, kiedy ktoś mnie dotknął, mówił "fuuuuj, zaraza". Byłam czarną owcą, która powinna być uwiązana, nie miała prawa życia, zwłaszcza wśród innych. Kopana, bita, nacierana śniegiem i Bóg wie co jeszcze.
Nie piszę jednak tych słów, by się nad sobą użalać. Co to to NIE.
Chcę tylko Wam pokazać, że przez wszystko można przejść. Przez brak akceptacji, ojca alkoholika, myśli samobójcze. Wszystko. I nie powiem, że jest łatwo, bo to byłoby cholerne kłamstwo. Wiele razy chciałam się poddać, nawet tu Wam o tym pisałam. Bo też i wiele razy było ciężko. W huj ciężko.
Czułam jakbym nie miała prawa tu być. Wtedy nawet nie zdawałam sobie sprawy z powodów ich nienawiści. Przecież ja chciałam tylko żyć. I cholera, mogłabym żyć nawet gdzieś z dala ich wzroku.
Biedna, pokrzywdzona, zraniona dziewczynka.
Pff. Pierdzielenie.
To, co się wtedy wydarzyło, co tak bardzo sprawiało, że chciałam umrzeć dzisiaj daje mi siłę na to, by dalej walczyć. Bo patrzę wstecz i widzę te cholernie męczące bitwy, które stoczyłam i walkę, którą toczę nadal. I wiecie co?
Jestem dumna, bo teraz jestem silniejsza. Dalej mam załamki, dalej chcę się poddać. Jednak teraz wiem, że nie warto. W końcu znalazłam ludzi, którzy się o mnie troszczą i ja o nich. Mam dla kogo żyć
Wy też.
Jak cholera, nikt nie zasługuje na to bardziej niż Wy, dziewczyny i chłopaki, którzy to czytacie. Bo skoro tu jesteście, to znaczy że Wy też jesteście złamani. Też chcecie się poddać.
Ale nie możecie.
WALCZCIE
Bo gdy nadejdzie koniec, będziecie wiedzieli, że się opłacało. Że jesteście silni.
Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy.
Nikki34Snow
Subskrybuj:
Posty (Atom)